top of page
Szukaj

Warunki warunkom (nie)równe?

Ostatnio wielu moich znajomych udostępnia taki cytat: " Spędzaj czas z osobami, które lubią Cię bezwarunkowo. Nie marnuj go na tych, którzy lubią Cię wtedy, gdy warunki są odpowiednie dla nich"


No i niby ok. Ładne, można bez problemu kliknąć "lubię to!" Ale zatrzymajmy się na chwilę nad tym co to tak naprawdę oznacza. Ktoś Cię lubi bezwarunkowo. Piękne. czyli nie stawia ci warunków. Masz nie marnować czasu na tych, którzy je stawiają. Ale...


Może zanim przejdziemy do łatwego odrzucania i oceniania innych przyjrzymy się najpierw...SOBIE!


Pierwsze pytanie będzie takie: w jakim stopniu mogę odnieść ten cytat do swojego zachowania wobec innych. Czy nie miewam oczekiwań? Czy nie stawiam czasem warunków innym, nawet jeśli niewerbalnie? Czy nie oceniam ich życia, ich wyborów, ich zachowań, nawet jeśli tylko w głowie? Czy JA jestem bezwarunkowa wobec innych? Czy potrafię akceptować innych takim jakimi są, skoro sama tej akceptacji wymagam

i oczekuję?


Choć tyle o tym się mówi- zacznij od siebie - to jednak łatwiej jest przyglądać się innym.

Ale jeśli nie przyglądasz się sobie, tak szczerze, tak bez lęku, tak bez negatywnego oceniania siebie, po prostu, przyznając "zdarza mi się", "mogę popełnić błąd, "czasem oceniam innych", "nie jestem ideałem", to i tak kręcisz się w kółko. Bo nie wyciągasz wniosków. Nie uczysz się. Jest tylko kolejna sytuacja w której KTOŚ zawinił, jest tylko kolejny nie ten facet, kolejna nie ta koleżanka i kolejny nie ten współpracownik.


Wiem, że czasami jakąś relację trzeba zakończyć, bo ewidentnie nam nie służy. Jednak uważam, że dla każdego z nas powinien być to taki moment zapytania: Na ile moje oczekiwania wobec innych są realne? Czy warunki, które stawiam innym stawiam też sobie? I jest to moment refleksji, Nie nad innymi. Nad sobą.

Często w relacjach mamy tendencje do podnoszenia poprzeczki bardzo wysoko i nie widzę w tym niczego złego o ile poprzeczka dla nas, dla naszych zachowań, nie jest zbyt nisko.




W moim osobistym odczuciu myślę, że w relacjach zwykle chodzi o wspólne wartości. Jeśli w jakimś stopniu są zbieżne, to przetrwają nie jedną burzę. I oczywiście komunikacja, umiejętność pracy nad relacją. Uwierz mi jeśli teraz schowasz głowę w piasek, to schemat

i tak się powtórzy, bo za chwilę z kimś innym, w innej relacji, może w innym temacie, zareagujesz tak samo. Bo nie przyjrzałaś się schematowi działania, który najkrócej rzecz ujmując brzmi: Myśl - emocja - działanie. A idąc dalej:


w obliczu bolesnych uczuć wywołanych przez konkretne schematy często odczuwamy chęć UCIECZKI od nich za wszelką cenę, to zaś prowadzi do nieadaptacyjnych strategii radzenia sobie, czyli mających na celu poradzenie sobie ze schematem zachowań, które wpędzają na w kłopoty w relacjach z ludźmi. Poznaj ten schemat:

ZDARZENIE - SCHEMAT (MYŚL) -EMOCJA - IMPULS - UNIKANIE


I tak w kółko. Bo to znasz, bo to "działa" Jesteś pewna? :-)


Razem z Kamilem Załuską tworzymy dla Was cykl spotkań, gdzie będziemy rozgryzać relacje i komunikacje. By wszystkim nam żyło się lepiej, w końcu jedno nas łączy - jesteśmy ludźmi i każdy z nas chce być po prostu szczęśliwy - dogadajmy się! :-)


Marta Kadłub

33 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Komentáře


bottom of page